Spryciarz

Podopieczni Joachima Loewa już w meczu otwarcia grupy G pokonując Portugalię aż 4:0 udowodnili, że są faworytem do walki o najwyższe lokaty w Mistrzostach Świata.

Niemcy rozegrali ten mecz koncertowo, a pierwsze skrzypce w reprezentacji grał Thomas Muller, autor trzech bramek. Na chwilę przed Mundialem w Brazylii ze składu wyleciał Marco Reus ze względu na kontuzje i długo zastanawiano się kto wypłeni lukę po nim w ofensywie.

Niemcy jak zwykle bardzo groźni

Szkoleniowiec reprezentacji Niemiec ma jednak tak szeroką i wyrównaną kadrę, że jest w kim wybierać. Schweinsteiger, Schurrle, a nawet Groskreutz, który nie zagrał jeszcze nawet minuty, to zawodnicy którzy w każdej chwili mogą wejść na boisko i wnieść dużo dobrego do zespołu. Taki występ zaliczył już doświadczony Miroslav Klose, jedyny nominalny napastnik strzelił wyrównującego gola w meczu z Ghaną, gola na wagę remisu.

#bookie-advert-etoto#

Warto zatrzymać się przy spotkaniu Niemcy - Ghana, bowiem zespół z Czarnego Lądu mocno postawił się zdecydowanie wyżej notowanemu rywalowi i nie dużo zabrakło, by mecz sensacyjnie zakończył się zwycięstwem Ghany. Ghanijczycy obnażyli problemy w obronie, a sam Loew zebrał sporo krytycznych wypowiedzi pod swoim adresem m.in. za wystawienie Phillipa Lahma na pozycji defensywnego pomocnika. Gracz Bayernu Monachium kompletnie nie radził sobie na tej pozycji, a sama decyzja trenera była sporym błędem, który mógł się fatalnie zakończyć dla Niemców. Sama gra afrykańskiego zespołu mogła się podobać i pokazała, że u faworytów do zdobycia Mistrzostwa jeszcze nie wszystko działa tak jak powinno.

Decydujący mecz o tym kto wyjdzie z grupy zagrali ze Stanami Zjednoczonymi i mecz ten jeszcze przed rozpoczęciem wzbudzał sporo kontrowersji. Podział punktów w tym spotkaniu dawał awans obu tym reprezentacjom, dlatego nie brakowało spiskujących, którzy twierdzili, że obie drużyny zagrają pod siebie. Nic bardziej mylnego, bo zarówno podopieczni Klinsmanna jak i Loewa od początku grali o zwycięstwo, mimo że po graczach tego drugiego dżentelmena trudno było dostrzec choćby podobne zaangażowanie jak w meczu z Portugalią. Niemcy grający na 60% swoich możliwości pokonali USA 1:0, a autorem jedynej bramki był Muller.

Ten 24-letni piłkarz ma na swoim koncie już cztery bramki i jeśli nadal będzie strzelał w takim tempie, to szybko stanie się nowym bohaterem Niemców. Łącznie na Mistrzostwach ma już dziewięć trafień, a mógłby ich mieć jeszcze więcej, gdyby nie fakt, że zabrakło go przed czterema laty w RPA w najważniejszym starciu przeciwko Hiszpanom. Być może brakuje mu takich umiejętności jakie ma Messi czy Ronaldo, ale jego największym atutem jest to, że zawsze potrafi się znaleźć w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze. Nie czeka tylko na podania od kolegów, bo sam często haruje na całej długości i szerokości boiska.

Algieria może, ale nie musi

Algierczycy przystapią do tego meczu bez większego obciążenia, bowiem podobnie jak to miało  miejsce w każdym z meczów grupowych to rywal jest tutaj faworytem. Niewielu dawało im szanse na wyjście z grupy. Pierwsza lokata była zarezerwowana dla fantastycznego pokolenia Belgów i prognozy w zupełności się sprawiły. Za to o drugie miejsce miały powalczyć reprezentacje Rosji i Korei Południowej z delikatnym wskazaniem na tych pierwszych. Algieria pokazała, że dobrze prezentuje się zarówno w obronie jak i w formacji ofensywnej. Już spore problemy mieli podopieczni Marca Wilmotsa, którzy długo nie mogli znaleźć drogi do bramki Algierczyków.

Drugie spotkanie wstrząsnęło Koreańczykami, którzy od afrykańskiego zespołu dostali lekcję pokory przegrywając 4:2. Pierwsza połowa była popisem przedniej formacji piłkarzy Vahida Halihodzicia, która wykorzystywała błędy w obronie. Sam szkoleniowiec na pomeczowej konferencji przyznał, że trudno nie było wygrać z rywalem, który popełniał aż tyle błędów z tyłu.

Sam awans do 1/8 finału na Mundialu w Brazylii już jest sporym sukcesem i mało kto spodziewa się, aby mogli poprawić swoje osiągnięcie. Zresztą trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że Algieria punktowała z rywalami, którzy na chwilę obecną są pod formą. Tak było z azjatycką drużyną, która już w meczach towarzyskich grała bardzo przeciętnie, a punkt z Rosjanami zawdzięcza jedynie fatalnej interwencji Akinfeeva. Podopieczni Fabio Capello także nie błysnęli przygotowaniem do tej imprezy, a w decydującym meczu o losach awansu momentami grali tak jakby im wcale nie zależalo na zwycięstwie. Algieria zdołała jednak wykorzystać słabsze momenty rywali i za to można ją pochwalić.

Niemcy zdecydowanie wygrają z Algierią

Trudno wskazać element gry, dzięki któremu Algierczycy mogliby zaskoczyć Niemców. Jedynym atutem podopiecznych Halihodzicia jest fakt, że przystąpią do tego meczu bez presji, która mocno ciąży na graczach Joachima Loewa.

Pustynne Lisy dobrze czują się w kontratakach, ale ciężko spodziewać się, że w tym meczu będą mieli tyle samo okazji co w meczu z Belgami, których defensywa znacznie różni się od niemieckiej.

Scenariusz na ten mecz jest prosty i przewidywalny. To Niemcy będą częściej przy piłce, a Algieria zagra mocno schowana z tyłu czekając na rywala. Pierwsza stracona bramka sprawi, że Afrykanie nie mając już nic do stracenia będą musieli się odkryć i poszukać swojej szansy co może spowodować, że posypią kolejne bramki, a z pewnością kilka szans na swoje kolejne trafienia będzie miał Thomas Muller. Patrząc na jego skuteczność można przypuszczać, że i w tym meczu znajdzie drogę do siatki rywali.