Spryciarz

Zwycięstwo Niemców 4:0 nad Portugalią w pierwszym meczu robi ogromne wrażenie. Spotkanie zapowiadało się niezwykle emocjonująco, a okazało się jednostronnym widowiskiem. Grupa G przez wielu uznawana była za najsilniejszą spośród wszystkich, ale Niemcy już po pierwszej kolejce pokazali, że ich akcje stoją znacznie wyżej od pozostałych zespołów.

Być może to pozwoli na chwilę zapomnieć o fali krytyki jaka wcześniej spadła na drużynę prowadzoną przez Joachima Loewa. Przede wszystkim zarzucano Niemcom słabą postawę w defensywie i brak agresywności w grze co odbijało się na ostatnich wynikach. Ponadto krytykowana Mesuta Ozila, który drugą część sezonu Premier League miał fatalną. Z niepokojem przyjęto informację o kontuzji Marco Reusa i jego definitywnym wykluczeniu z Mundialu. Miał być jedną z gwiazd na tym Mundialu, a na chwilę obecną na czołową postać tego turnieju wyrasta inny z Niemców Thomas Muller. 24-letni piłkarz strzelił Portugalczykom aż trzy bramki i sporo osób upatruje w nim czołowego kandydata do tytułu króla strzelców.

#bookie-advert-etoto#

Muller mimo tak młodego wieku ma już na swoim koncie aż osiem strzelonych bramek na Mistrzostwach świata i jeśli w dalszym ciągu będzie strzelał w tak imponującym tempie, to Niemcy mogą mieć z niego naprawdę solidny użytek. Nic więc dziwnego, że na finały do Brazylii trener Loew zabrał tylko jednego nominalnego napastnika Miroslava Klose, który nie rozegrał jeszcze ani minuty. Muller jest typowym lisem pola karnego, potrafi raz po raz pojawiać się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie. Bez wątpienia miał także spory udział w wykluczeniu Pepe. Muller sprowokował portugalskiego stopera, a ten po nerwowej reakcji obejrzał czerwoną kartkę od sędziego.

Dobre widowisko w meczu Ghany

Niewątpliwie spotkanie Ghany ze Stanami Zjednoczonymi mogło się podobać. Nie brakowało w nim składnych akcji, niespodziewanych zwrotów oraz sporo sytuacji podbramkowych. Sporym zaskoczeniem nie tylko dla Ghanijczyków była szybko strzelona bramka przed podopiecznych Juergena Klinsmanna. USA otworzyło wynik spotkania już po kilkudziesięciu sekundach. Drużyna dowodzona przez Jamesa Appiaha nie załamywała rąk tylko od raz starała się wyrównać straty. Sztuki tej udało się dokonać pod koniec meczu i gdy wydawało się, że mecz ostatecznie zakończy się podziałem punktów ponownie zaskakujący cios zadali Amerykanie.

Porażka zespołu z Czarnego Lądu mocno komplikuje ich sytuację w grupie i w meczu przeciwko Niemcom zagrają o być albo nie być na tym turnieju. Rywalizacja przeciwko Amerykanom miała decydujące znaczenie w kontekście walki o awans i najprawdopodobniej Ghana zakończy swój udział w tegorocznych Mistrzostwach już na fazie grupowej. Na poprzednich dwóch Mundialach udawało im się awansować do drugiej rundy, ale rywale w grupie byli wtedy mniej wymagający.

Niemcy wygrają z Ghaną

Trzeba przyznać, że szkoleniowiec Ghany desygnując pierwszą jedenastkę do boju przeciwko Amerykanom podjął kilka odważnych decyzji. Z pewnością posadzenie na ławce rezerwowych Michaela Essiena czy Kevina Prince'a do takich należały. Obaj zawodnicy na murawie pojawili się dopiero w drugiej odsłonie meczu i można przypuszczać, że to oni tym razem zaczną grę w wyjściowym składzie.

Sobotni mecz będzie miał również szczególne znaczenie dla braci Boatengów, którzy staną w tym pojedynku po dwóch stronach barykady. Dla Kevina Prince'a oraz Jerome'a to nie pierwsza taka sytuacja, bowiem obaj rywalizują w dwóch różnych klubach niemieckiej Bundesligi. Tym razem stawka jest na tyle wysoka, że przyrodni bracia od pewnego czasu nie utrzymują nawet ze sobą kontaktu.

To także szczególny mecz dla jednego z zawodników niemieckiej kadry. Mowa tutaj o Mertesackerze, który powinien zaliczyć swój setny występ w narodowych barwach. Niemcy są w tym meczu zdecydowanym faworytem i pewni powinni zgarnąć komplet punktów, który niemal na pewno da im już awans do fazy pucharowej.