W niedzielnym spotkaniu 34 kolejki Premier League Tottenham Hotspur pokonało mistrzów Anglii Manchester City 3:1. Gospodarze do 75 minut przegrywali jednak dzięki fantastycznej grze w końcówce spotkania zdołali pokonać piłkarzy Roberto Manciniego.
Mecz na szczycie tabeli był bardzo ważny dla obu zespołów. Spurs walczą o miejsce w pierwszej piątce gwarantujące udział w europejskich pucharach zaś City walczy już nie tyle o dogonienie United co jest praktycznie niemożliwe a o obronę drugiej lokaty w tabeli.
Na samym początku spotkania już w piątej minucie goście objęli prowadzenie. Bramkę dla Citizens zdobył Francuz Samir Nasri. Do końca pierwszej części gry nie padła już żadna bramka jednak przewagę miało City, które za sprawą najbardziej wysuniętego Dżeko oraz cofniętego Teveza mogło podwyższyć prowadzenie. Tak się jednak nie stało jednak kibice gospodarzy byli pełni nadziei gdyż po kontuzji do składu powrócił Walijczyk Gareth Bale.
W przerwie Roberto Mancini wpuścił na boisko Kolarova, który zmienił Jamesa Milnera. Do ataku ruszyli gospodarze, trener Andre Villas Boas ustawił zespół bardziej ofensywnie co przyniosło oczekiwany rezultat w 75 minucie. Do wyrównania doprowadził Clint Dempsey po asyście Bale'a. Goście jeszcze nie do końca otrząsnęli się po stracie gola a już musieli gonić wynik. Na prowadzenie gospodarzy wyprowadził Jermain Defoe. Od drugiej bramki dla Tottenhamu nie minęły trzy minuty a City pogrążył lider zespołu Gareth Bale. To było zabójcze siedem minut w wykonaniu Spurs, które przybliżyło ich do miejsca w pierwszej piątce a zarazem praktycznie pozbawiło już szans City na obronę mistrzostwa zdobytego w ubiegłym sezonie.
Do końca meczu wynik nie zmienił się, Tottenham to małym kryzysie wraca do formy. Do trzeciego Arsenalu traci zaledwie dwa punkty mając jedno spotkanie rozegrane mniej. Na pięć kolejek przed końcem sezonu Manchester United ma 13 punktów przewagi nad The Citizens. Jeśli w poniedziałek pokonają na Ols Trafford Aston Villę zdobędą tytuł mistrzowski.
Tottenham - Manchester City 3:1 (0:1)
Bramki: Clint Dempsey 75, Jermain Defoe 79, Gareth Bale 82 - Samir Nasri 5
Tottenham: Lloris - Vertonghen, Dawson, Assou-Ekotto, Walker, Dempsey, Dembélé, Parker (61, Huddlestone), Bale, Sigurdsson (60, Holtby), Adebayor (71, Defoe).
Manchester City: Hart - Kompany, Clichy (90, Lescott), Zabaleta, Nastasić, Nasri, Barry, Milner (46, Kolarov), Toure, Tevez, Dzeko (83, Sinclair).
Zaraz po pojedynku na White Hart Lane doszło do kolejnego ważnego pojedynku dla układu górnej części tabeli. Na Anfield Liverpool mierzył się z Londyńską Chelsea, która nadal ma duże szanse na wicemistrzostwo kraju.
Pierwsze minuty spotkania nie zapowiadały wielkich emocji, które kibice zobaczyli w późniejszym okresie gry. Pierwszego gola zdobyli goście a konkretnie Oscar, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w wykonaniu Juana Maty strzałem głową pokonał hiszpańskiego bramkarza Liverpoolu Pepe Reinę. Kilka chwil później prowadzenie mógł podwyższyć David Luiz jednak strzał z rzutu wolnego nie wpadł do siatki The Reds.
Druga połowa zaczęła się wyśmienicie dla gospodarzy. Najpierw Petr Cech sparował bardzo groźny strzał kapitana Liverpoolu Stevena Gerrarda a następnie Daniel Sturridge trafił w słupek. Bramka wisiała w powietrzu i w końcu padła a jej autorem był wprowadzony w przerwie Daniel Sturridge, który wykorzystał podanie Luisa Suareza. Kibice zgromadzeni na Anfield nie cieszyli się długo z prowadzenia gdyż pięć minut później Suarez zagrał piłkę ręką w swoim polu karnym i sędzia prowadzący spotkanie nie miał wątpliwości dyktując rzut karny. Tego pewnym strzałem na gola zamienił Eden Hazard.
W 74 minucie spotkania doszło do niecodziennej sytuacji. Luis Suarez...ugryzł w rękę Branislava Ivanovica jednak sędzia nie zareagował. Do regulaminowych 90 minut arbiter doliczył aż sześć. Już po upłynięciu tego czasu Suarez wpakował piłkę do bramki The Blues i uratował swojej drużynie jeden punkt. Gdyby Chelsea zwyciężyli awansowaliby na trzecie miejsce w tabeli a tak są czwarci z przewagą jednego oczka nad Tottenhamem. Liverpool jest siódmy i do piątego Tottenhamu traci aż 10 punktów.
Liverpool - Chelsea 2:2 (0:1)
Bramki: Daniel Sturridge 52, Luis Suarez 90 - Oscar 26, Eden Hazard 57-k
Liverpool: Reina - Carragher, Johnson, Agger, Jose Enrique, Downing (80, Shelvey), Gerrard, Lucas Leiva, Henderson, Coutinho (46, Sturridge), Suarez. Chelsea:
Cech - Ivanović, David Luiz, Azpilicueta, Bertrand, Obi Mikel, Ramires, Hazard (78, Benayoun), Oscar (83, Moses), Torres, Mata (90, Lampard).