Zwycięzcy Ligi Mistrzów [video]

Ocena 4.32/28 głosów
Zwycięzcy Ligi Mistrzów [video]

Spektakularne wygrane, niesamowite zwroty akcji i momenty wielkiej chwały. Oto zwycięzcy Ligi Mistrzów i ich historie, które musi znać każdy szanujący się kibic piłki nożnej.

Poznaj wszystkich triumfatorów Champions Leagie oraz najważniejsze finały tych rozgrywek.

Marzy o niej każdy piłkarz na świecie. Kibice wydają majątek, by choć raz zobaczyć jej mecz na żywo. A małe dzieci na dźwięk jej hymnu przestają płakać i rozpogadzają się w jedną chwilę. Liga Mistrzów przez lata ani trochę nie straciła swojego blasku. Wręcz przeciwnie. To wciąż najlepsze, elitarne, najciekawsze, wyjątkowe, nieprzewidywalne i najbardziej emocjonujące rozgrywki na świecie.

Czasami być może nie doceniamy tego co mamy. Europa jako kontynent nie jest już światowym mocarstwzem, ani jego przemysłowym czy technologicznym centrum. Jest też pewnie dużo wygodniejszych miejsc do życia. Wiele obszarów na świecie przejęło to miano.

Jednak to my mamy Champions League. To o niej myśli każdy chłopak, który gdzieś na świecie zaczyna kopać nadmuchany balon. Od Guadalajary w Meksyku, po Tokio w Japonii; od Harare w Zimbabwe po Thorshavn na Wyspach Owczych. Warto mieć tę myśl zawsze z tyłu głowy, gdy akurat trafi się jakiś mniej ciekawy mecz o trzecie miejsce w grupie :-)

  1. Zwycięzcy Ligi Mistrzów UEFA czy Pucharu Europy?
  2. Hegemonia Realu Madryt w Lidze Mistrzów.
  3. Zwycięstwa FC Barcelony w Lidze Mistrzów. Władza absolutna.
  4. Zwycięstwo Liverpoolu z AC Milan
  5. FC Porto - najbardziej niespodziewany triumf i narodziny legendy
  6. Manchester United - spektakularne zwycięstwo w Lidze Mistrzów w 3 minuty

Zwycięzcy Ligi Mistrzów UEFA czy Pucharu Europy?

W różnych statystykach przytaczanych w kontekście tego europejskiego trofeum kumulowane są wyniki Pucharu Europy i Ligi Mistrzów. To oczywiście uzasadnione, gdyż druga jest kontynuującą pierwszego. Puchar Europy rozgrywany był od 1955 do 1992 roku. Jest to zatem kawał historii piłki nożnej.

W sezonie 1992/1993 nastąpiła zamiana oficjalnej nazwy rozgrywek na Liga Mistrzów (Champions League), dokonano przy tym wielu gruntownych reform. To co najbardziej oddziela ją od Pucharu Europy, to wprowadzenie fazy grupowej. Choć dla formalności trzeba wspomnieć, że taka forma rozgrywek została zastosowana już sezon wcześniej, ale dopiero w kolejnym roku dokonano wszystkich zmian, włącznie z wymianą szyldu i całym opakowaniem marketingowym. Od tamtej pory Liga Mistrzów to najbardziej prestiżowe i komercyjne rozgrywki na całym świecie, w której oglądamy najlepsze drużyny Europy.

W tym artykule przedstawimy Wam zwycięzców Ligi Mistrzów oraz najważniejsze momenty rozgrywek już po reformie. W nawiasach będziemy podawali liczby po uwzględnieniu statystyk Pucharu Europy. Miłej zabawy!

Hegemonia Realu Madryt w Lidze Mistrzów.

Na początku trzeba oddać Królewskim co Królewskie. Real Madryt triumfował w Lidze Mistrzów aż 7 razy (13)! Kilka tych zwycięstw pamiętacie bardzo dobrze, bo to przecież najnowsza historia Champions League.

Najbardziej utytułowany klub na świecie pierwszy raz sięgnął po uszatkę w 1998 roku, kiedy to na Amsterdam Arena pokonał Juventus Turyn 1:0 po golu Predraga Mijatovića. Kolejne zwycięstwo przyszło już dwa sezony później. Na stadionie Stade de France Los Blancos pokonali krajowego rywala z La Liga, Valencię CF 3:0 po bramkach Morientesa, McManamana oraz Raula Gonzaleza. Sezon 2001/2002 to kolejna wygrana Ligi Mistrzów przez Real Madryt - 2:1 na Hampden Park w Glasgow po golu Raula i słynnym uderzeniu z woleja, którym popisał się nie kto inny jak legendarny Zinedine Zidane. Ta przepiękna bramka, przepełniona kunsztem i piłkarską techniką, jaką dysponował Zizou jest jedną z najsłynniejszych w historii Ligi Mistrzów.

To były jednak obfite początki wielkiej posuchy. Być może nie mówilibyśmy tak w kontekście innych drużyn, jednak Real Madryt to klub, od którego wszyscy kibice wymagają gry o najwyższe cele w każdym sezonie. Zwycięstwa w co drugiej edycji Ligi Mistrzów były dla nich akceptowalne, choć oczekiwaliby wygranych co roku.

Jak musieli czuć się w kolejnych latach, gdy doskonałe drużyny naszpikowane gwiazdami piłki nożnej nie mogły nawet zbliżyć się do finału Champions League. To było 12 sezonów rozczarowań. Aż przyszedł 2014 rok. Na Estadio da Luz w Lizbonie wszystkie światła skierowane były na Cristiano Ronaldo. Jednak to nie on był bohaterem tego finału. Real spotkał się z sąsiadem ze stolicy Hiszpanii, Atletico Madryt. Ostatni mecz był kwintesencją Ligi Mistrzów, pełnym dramaturgii i emocji. Drużyna dowodzona przez Diego Cholo Simeone wygrywała po golu Godina od 36 minuty. Wszystko przebiegało po myśli Los Colchoneros. Aż nastąpił doliczony czas gry. 93 minuta meczu. Ostatnia akcja, rzut rożny dla Realu Madryt. Do piłki ustawionej w narożniku podszedł Luka Modrić. Używając swojej bajecznej techniki, posłał idealne dośrodkowanie w pole karne. A tam najwyżej ze wszystkich graczy wyskoczył kapitan, Sergio Ramos. Strzałem głową w dolny róg bramki sprawił, że stadion dosłownie odleciał. Ten moment to kolejny z legendarnych, symbolicznych momentów Ligi Mistrzów. W dogrywce podopieczni Carlo Ancelottiego pokonali Curtois jeszcze trzy razy po golach Bale'a, Marcelo oraz Ronaldo (karny) i sięgnęli po upragnione 10 zwycięstwo w Lidze Mistrzów (wliczając Puchar Europy). Sen o La Décima wreszcie się spełnił.

To jednak nie koniec pięknych, niesamowitych zwycięstw Realu Madryt w Lidze Mistrzów. W następnym sezonie 2014/2015 po zaciętym boju w półfinale Królewscy odpadli z Champions League w półfinale z Juventusem Turyn. Z kolei mistrz Włoch w decydującym meczu musiał uznać wyższość FC Barcelony. Kibice Realu mogli mieć obawy, że po tak spektakularnym zwycięstwie rok wcześniej teraz znów przyjdzie im czekać na kolejne triumfy przez długie lata.

Jednak zwycięstwo jednego z największych rywali Realu, czyli Dumy Katalonii, podziałało na drużyną mobilizująco. Przed sezonem trenerem Los Blancos został Zinedine Zidane, legenda klubu z Chamartin. I dokonał ze swoimi piłkarzami czegoś, co wydawało się niemożliwe. Na trzy kolejne sezony zdominował Ligę Mistrzów, choć wcześniej żadnej drużynie nie udało wygrać się tego trofeum dwa razy z rzędu. Królewscy pokonali ponownie Atletico Madryt (4:1, w rzutach karnych), Juventus FC (3:1) oraz Liverpool (3:1) i w ten sposób zostali rekordzistami pod względem wygranych w Champions League. Łącznie z Pucharem Europy mają ich 13.

Zwycięstwa FC Barcelony w Lidze Mistrzów. Władza absolutna.

Nawiązaliśmy przed chwilą do jednego z triumfów FC Barcelony. Klub z Katalonii zwycięzcą Ligi Mistrzów był 4 razy (5). Każda wygrana była wspaniałą historią, która zwykle była pokazem siły hiszpańskiej drużyny. Jednak najbardziej symbolicznym zwycięstwem FC Barcelony w Champions League było to z sezonu 2008/2009. Duma Katalonii po golach Leo Messiego i Samuela Eto'o pokonała Manchester United, w którego składzie grał jeszcze Cristiano Ronaldo.

To zwycięstwo w Lidze Mistrzów miało jednak dużo większy wymiar. Otóż w 2009 roku FC Barcelona jako pierwszy klub z Hiszpanii zdobyła tryplet, sięgając po wygraną w La Liga, Puchar Króla (Copa del Rey) oraz właśnie Champions League.

Co więcej, kilka tygodni później dołożyła do tego Superpuchar Hiszpanii, Superpuchar Europy oraz wygraną w Klubowych Mistrzostwach Świata. Tym samym została pierwszą drużyną, która w jednym roku kalendarzowym zdobyła wszystkie możliwe klubowe trofea. Nic dziwnego zatem, że sezon 2008/2009 został uznany za najlepszy w historii FC Barcelony. A drużyna, w składzie której występowali Gerard Pique, Carles Puyol, Xavi, Andres Iniesta i Lionel Messi dla wielu są synonimem najlepszego okresu tego klubu. Zwłaszcza w kontekście obecnych wydarzeń w klubie z Katalonii.

Zwycięstwo Liverpoolu z AC Milan

AC Milan to jeden z najbardziej utytułowanych klubów na świecie. Odradzająca się właśnie włoska potęga ma 7 zwycięstw w Lidze Mistrzów i Pucharze Europy. W samej Champions League wygrywała 3 razy, co daje jej 4 miejsce w tabeli wszechczasów. Wielu kibicom to właśnie czerwono-czarne barwy kojarzą się z najsłynniejszymi meczami tych rozgrywek.

Cóż jednak poradzimy na to, że najbardziej znanym finałem Ligi Mistrzów z udziałem piłkarzy Rossonerich jest ich spektakularna porażka lub jak kto woli, spektakularne zwycięstwo Liverpool F.C w sezonie 2004/05. Mecz ten określany jest również jako "Cud w Stambule".

Na stadionie Atatürk w Stambule AC Milan zaprezentował swój galowy skład. Tacy piłkarze, jak Cafu, Nesta, Maldini, Gattuso, Pirlo, Seedorf , Kaka czy Schevchenko rządzili w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Dostojna drużyna prowadzona przez Carlo Ancelottiego była zdecydowanym faworytem tamtej edycji Champions League i jej finałowego meczu.

Po drugiej stronie zameldował się Liverpool dowodzony przez Rafę Beniteza. W tamtym sezonie drużyna z miasta Beatlesów dopiero odbudowywała swoją potęgę. Nikt na nią nie liczył, nikt nie oczekiwał od niej żadnych wielkich sukcesów. Wszyscy wiedzieli, że zespół czeka przebudowa.

Mimo tego, albo może dzięki braku presji, Liverpool krok po kroku eliminował rywali i awansował do finału Champions League. Po drodze w półfinałowym dwumeczu wyeliminował Chelsea po kontrowersyjnym golu Raula Garcii. To była jedyna bramka w obu spotkaniach. Do dziś nie wiadomo, czy piłka przekroczyła linię bramkową. Nie było jeszcze wówczas technologii goal-line. Garcia skierował futbolówkę do bramki, z której wybił ją William Gallas. Sam bohater przyznawał później, że także miał wątpliwości, czy piłka była już w bramce, więc na wszelki wypadek zaczął głośno krzyczeć i ostentacyjnie się cieszyć. Chyba podziałało, bo sędzia Lubos Michel gola uznał. Do dziś przez poszkodowanego Mourinho i innych wątpiących określany jest jako ghost-goal (gol - widmo).

Taka była zatem droga Liverpoolu do finału. Nie napiszemy, że dostał się do niego psim swędem, bo kibice tego klubu mogliby się obrazić. Ale nie można również powiedzieć, że kroczyli w jego kierunku, niczym potężny przecinak.

Przyszła jednak godzina finału. Ciepłe powietrze znad cieśniny Bosfor sprawiało, że wieczór w stolicy Turcji miał niesamowitą aurę. Mimo, że telewidzowie obserwowali jedynie stadion i jego najbliższą okolicę, czuć było kolory i zapachy tego historycznego miasta. Ale prawdziwa magia zadziać się dopiero na boisku...

Jak wielu z Was zapewne dobrze pamięta, pierwsza połowa przebiegała zgodnie z przewidywanym scenariuszem. Skoro mieliśmy do czynienia z drużyną, która w elegancki sposób dotarła na wieczorową uroczystość oraz tę, która dostała się tam bocznym wejściem, mogło to wyglądać tylko w ten sposób. Piłkarze AC Milan schodzili na przerwę z trzybramkowym prowadzeniem. Plan na kolejną odsłonę? Po prostu ją dograć, odebrać puchar i zacząć świętowanie.

Oba zespoły wyszły po przerwie na murawę i na początku kolejnej odsłony znów wszystko układało się zgodnie z przewidywaniami. Jednak 10 minut po jej rozpoczęciu gola na 1:3 strzelił kapitan Liverpoolu, Steven Gerard. To był sygnał ostrzegawczy dla Włochów, że mecz sam się nie wygra. Nie zadziałał, gdyż dwie minuty później było już 2:3 po golu rezerwowego Vladimira Smicera. To już był szok, który splątał piłkarzom AC Milan nogi. Minęły kolejne cztery minuty i za sprawą Xabiego Alonso (który później wygra Ligę Mistrzów z Realem Madryt) Liverpool doprowadził do remisu 3:3. Kibice jednych i drugich niedowierzali. Jedni byli jednak mocno zaniepokojeni, a drudzy pełni euforii. Gra rozpoczęła się na nowo. Takim wynikiem zakończono regulaminowy czas meczu. Obie połowy dogrywki również nie przyniosły rozstrzygnięcia. Trzeba było rozpocząć konkurs rzutów karnych. Reszta to już historia, którą wielu z nas ma przed oczami do dziś. To był wieczór Jerzego Dudka. Polak najpierw w dogrywce w niesamowity sposób zatrzymał uderzenia rywali z bliska. A następnie obronił dwa rzuty karne, wprawiając w osłupienie strzelających swoim Dudek Dance. Liverpool z bohaterem Jerzym Dudkiem sięgnął po Ligę Mistrzów. A finał AC Milan - Liverpool jest do dziś wspominany, jako Cud w Stambule.

FC Porto - najbardziej niespodziewany triumf i narodziny legendy

Niespodziewane zwycięstwo FC Porto w Lidze Mistrzów i narodziny legendy. Europejskie puchary cenimy również za nieprzewidywalność. Od lat trudno jest wytypować zwycięzcę Ligi Mistrzów czy Ligi Europy. Z drugiej strony w swoich przewidywaniach kibice i dziennikarze zawsze ograniczają się do stałego grona faworytów. I jest to raczej hermetyczna grupa. Zwykle powiększa się ona dopiero wtedy, gdy w jednym z klubów pojawia się inwestor z workami wypchanymi pieniędzmi (zwykle z krajów Bliskiego Wschodu). Oczywiście, w każdej edycji Champions League zdarzają się sensacje lub chociaż niespodzianki w fazie grupowej czy pucharowej. Zwykle jednak w finale melduje się dwóch futbolowych gigantów.

I tak było również na przełomie XIX i XXI wieku. Koniec lat 90 i początek 2000 to dominacja wielkich firm. Od sezonu 1997/98 do 2002/03 trofeum Ligi Mistrzów dzieliły między sobą Real Madryt, Manchester United, Bayern Monachium i AC Milan. Prawda, że bez zaskoczenia?

Przełom nastąpił sezon później. Na początku nic na to jednak nie wskazywało. Jak co roku, najmożniejsi wzmocnili się najlepszymi piłkarzami i przystępowali do Ligi Mistrzów pewni tego, że tytuł znów przypadnie któremuś z nich. Faza grupowa 2003/04 przebiegła dosyć standardowo, bez większych niespodzianek. Jednak później, w fazie pucharowej co chwilę z Champions League odpadał kolejny z faworytów. I tak aż do półfinałów, w których znalazły się zespoły Chelsea, AS Monaco, Deportivo La Coruña oraz FC Porto.

Do finału awansował klub z Francji i zespół z Portugalii. Drużynę Smoków prowadził wówczas obiecujący, ledwie 41-letni trener rodem z Setubal. Wcześniej dosyć anonimowy, w dniu ostatniego meczu znany już szerokiemu gronu kibiców na całym świecie. Jose Mourinho ze znaną sobie do dziś pewnością siebie i stylem bycia wszedł na salony i bez zbędnej kurtuazji czy pytania kogokolwiek o pozwolenie, od razu zasiadł w najlepszej loży. W finale jego FC Porto pokonało 3:0 inną z rewelacji rozgrywek, czyli AS Monaco prowadzone przez Didiera Deschampsa.

Dla wielu graczy tamtych zespołów sukces w Lidze Mistrzów był zwieńczeniem pięknej kariery (jak Victor Baia, Fernando Morientes), dla innych oznaczał transfery do najlepszych klubów na świecie (Deco, Evra, Carvalho, Adebayor czy Giuly).

Przede wszystkim jednak był to początek wielkiej kariery jednego z najwybitniejszych współczesnych trenerów na świecie. Już po sezonie 2003/04 Jose Mourinho trafił do Chelsea, z którą w ciągu dwóch kadencji zdobył wiele tytułów. Następnie był Inter Mediolan, Real Madryt czy Manchester United. Choć ciągle jakaś grupa ekspertów ogłasza jego koniec, The Special One ma się dobrze. Portugalczyk swoją przygodę z futbolem dziś kontynuuje w Tottenhamie Hotspurs, nadal zasiadając przy jednym stole z najlepszymi szkoleniowcami.

Po wspomnianej edycji Ligi Mistrzów 03/04, która zakończyła się zwycięstwem FC Porto, w kolejnych latach po tytuł ponownie sięgały sprawdzone firmy. Kolejna niespodzianka nastąpiła w sezonie 2009/10, w którym Champions League wygrał nieznajdujący się wśród faworytów Inter Mediolan prowadzony przez...Jose Mourinho.

Anegdota. Przejmując stery w Tottenhamie Mourinho zastąpił Argentyńczyka Mauricio Pochettino, który chwilę wcześniej zajął drugie miejsce w Champions League. Na konferencji prasowej, będącej jednocześnie prezentacją nowego trenera Kogutów, jeden z dziennikarzy zapytał Mou: Jak myślisz, czy przegrany finał LM miał negatywny wpływ na piłkarzy Tottenhamu? Na co ten odpowiedział: Nie wiem, nigdy nie przegrałem finału Champions League...

I jak go nie kochać?!

Manchester United - spektakularne zwycięstwo w Lidze Mistrzów w 3 minuty

3 minuty, które pozostaną wieczne. Do dziś uważany za najbardziej dramatyczny z finałów Ligi Mistrzów, choć dla wielu może dzielić to miano z pierwszym starciem pomiędzy Atletico Madryt z Realem Madryt. W sezonie 1998/1999 naprzeciwko siebie stanęły dwie potęgi, hegemoni na krajowych podwórkach. Manchester United prowadzony przez sir Alexa Fergusona oraz Bayern Monachium, którym dyrygował Ottmar Hitzfeld.

Na początku wydawało się, że to będzie jeden z najnudniejszych meczów finałowych w krótkiej jeszcze wówczas historii Ligi Mistrzów. Wszystko z powodu gola strzelonego przez Mario Baslera już w 6 minucie spotkania. To był perfekcyjny strzał w rzutu wolnego. Po nim Bayern całkowicie przejął kontrolę nad spotkaniem. W tamtym meczu w zespole Manchesteru z powodu nadmiaru żółtych kartek nie zagrali Roy Keane i Paul Scholes. Ich brak był wyraźnie widoczny, gdyż Czerwonym Diabłom trudno walczyło się w środku pola z świetnie dysponowaną drugą linią Bayernu.

Mecz powoli dobiegał końca. Bayern dominował niemal w każdym aspekcie gry i kontrolował spotkanie. Angielscy fani znajdujący się wśród 90 245 tysięcy widzów zgromadzonych na Camp Nou w Barcelonie zwątpili już w triumf swoich graczy. Sir Alex Ferguson nie. Dokonał kilku zmian, 9 minut przed końcem wpuszczając na boisko rezerwowego z Norwegii - Ole Gunnara Solskjaera.

Stadionowy zegar wskazał już 90 minutę spotkania. Sędzia pokazał tablicę informującą o doliczeniu 3 minut. To niewiele. Manchester nie ustawał jednak w atakach. Jeden gol dzielił ich od dogrywki, choć Bayern wciąż wydawał się zbyt mocny do pokonania. Gary Neville chciał posłać płaskie dośrodkowanie w szesnastkę gości, ale obrońca Bayernu zablokował zmierzającą tam piłkę. Rzut rożny, chwila na odbudowanie ustawienia. A kolejne sekundy uciekają. W polu karnym pojawił się nawet Peter Schmeichel, bramkarz Czerwonych Diabłów. Wrzutka, piłki nie zdołał opanować Dwight York, piłkarze Bayernu wybili ją przed pole karne. Tam jednak znajdował się Ryan Giggs, który bez przyjęcia i większego namysłu oddał szybki strzał w stronę bramki. Tuż przed nią stał Teddy Sheringham, który pomógł trafić piłce we właściwie miejsce. Po chwili stadion w Barcelonie uniósł się kilka metrów w powietrze. Zasłonięty Oliver Kahn nie zdołał zainterweniować i piłka trzepotała już w siatce. 1:1. Kibice z Anglii wpadli w euforię i jednocześnie odetchnęli z ulgą. Można było wziąć kilka oddechów, łyków złocistego napoju i czekać na dogrywkę.

Po strzelonym golu Schmeichel wspominał: *Po golu Sheringhama wróciłem do swojej bramki. Starałem się szybko ostudzić emocje i radość, przywrócić oddech i puls do w miarę normalnego poziomu. Mówiłem do siebie: Peter, musisz się skoncentrować i skupić, bo teraz wszystko będzie inaczej...

Ale i on nie spodziewał się, że aż tak. Że sytuacja zmieni się jak w kalejdoskopie. Że ta koncentracja przewidziana na dogrywkę nie będzie potrzebna.

Napędzeni entuzjazmem, niesieni krzykiem swoich kibiców, którzy wciąż szczypali się nawzajem i podbudowani widokiem zdezorientowanych piłkarzy niemieckiego zespołu, piłkarze Manchesteru ruszyli z jeszcze jednym atakiem. Bliźniacza sytuacja. Tym razem dośrodkować próbuje Solskjaer. Wrzutka zablokowana. Rzut wolny wykonuje David Beckham. Precyzyjnie posłana piłka trafia znów trafia do Teddy'iego Sheringhama, który głową kieruje ja w stronę bramki. Wydaje się, że strzał jest zbyt lekki. Ale obok dalszego słupka kręci się niepozorny Solskjear, który prawą nogą kieruję piłkę do bramki.

Jeśli wcześniej stadion Camp Nou wzbił się nad ziemię, to teraz po prostu nad nią fruwał i to przez dobre kilka minut. To była ostatnia akcja meczu. 93 minuta. Gol, który sprawił, że nie było mowy o dogrywce. Piłkarze Bayernu w trzy minuty trafili z nieba, przez czyściec aż do piekła. I do dziś dla wielu z nich jest to skaza na karierze. Koszmar, który sprawia, że w środku nocy zrywają się z łóżka spoceni. A dla piłkarzy i fanów Manchesteru United to zdecydowanie wyjątkowa podróż i najpiękniejszy sen.

Sędzią tamtego spotkania był legendarny Pierluigi Collina.

Zwycięzcy Ligi Mistrzów - tabela

Historia zwycięstw w Lidze Mistrzów to historia każdego z nas. Kibica, który żyje i oddycha piłką nożną codziennie. Wiele z przytoczonych chwil przeżyliśmy na żywo. Pamiętamy te chwile często zaskakująco wyraźnie, ze wszystkimi szczegółami. Z kim wtedy dzieliliśmy radość, może smutek albo po prostu wielkie emocje. Przez tyle lat zmieniliśmy się my, zmieniła się ona, ale to wciąż najlepsza wersja klubowej piłki nożnej, a my wciąż potrafimy cieszyć się futbolem jak małe dzieci.

Najważniejsze, że wiele takich historii, pięknych bramek, niespodziewanych zwrotów akcji, emocji, wielkich zwycięstw i spektakularnych porażek jeszcze przed nami. Pamiętajmy o tym zwłaszcza dziś, gdy natężenie piłki nożnej jest ogromne i czasem może nam ona spowszednieć. Prawdopodobnie żyjemy w najlepszych czasach dla tej dyscypliny i warto to docenić.

Zwycięzcy Ligi Mistrzów na zawsze wpisują się w złote księgi piłki nożnej, ale to my wszyscy jesteśmy jej bohaterami. Oto kompletna lista finalistów i zwycięzców Ligi Mistrzów UEFA.

Sezon Zwycięzca Ligi Mistrzów Rywal
2019/2020 Bayern Monachium PSG
2018/2019 Liverpool Tottenham
2017/2018 Real Madryt Liverpool
2016/2017 Real Madryt Juventus
2015/2016 Real Madryt Atlético Madryt
2014/2015 Barcelona Juventus
2013/2014 Real Madryt Atlético Madryt
2012/2013 Bayern Monachium Borussia Dortmund
2011/2012 Chelsea Bayern Monachium
2010/2011 Barcelona Manchester United
2009/2010 Inter Bayern Monachium
2008/2009 Barcelona Manchester United
2007/2008 Manchester United Chelsea
2006/2007 AC Milan Liverpool
2005/2006 Barcelona Arsenal
2004/2005 Liverpool AC Milan
2003/2004 Porto AS Monaco
2002/2003 Real Madryt Juventus
2001/2002 Real Madryt Bayer Leverkusen
2000/2001 Bayern Monachium Valencia
1999/2000 Real Madryt Valencia
1998/1999 Manchester United Bayern Monachium
1997/1998 Real Madryt Juventus
1996/1997 Borussia Dortmund Juventus
1995/1996 Juventus Ajax
1994/1995 Ajax AC Milan
1993/1994 AC Milan Barcelona
1992/1993 Olympique Marsylia AC Milan
Podziel się
  • facebook
  • twitter
  • telegram

https://spryciarz.com/poradnik-typera/zwyciezcy-ligi-mistrzow-254

Oceń ten tekst

Podobne artykuły