La Liga czerwono-biała - zwycięski remis Atletico Madryt!

Ocena 5.00/1 głos

Liga hiszpańska jedną z najnudniejszych w Europie? Taka była opinia o Primera Division nie od dziś, ale o to Atletico Madryt złamało hegemonię Barcelony i Realu Madryt.

Rojiblancos mistrzem, Duma Katalonii wicemistrzem, a Królewscy na najniższym stopniu podium na koniec sezonu. Już parę ładnych lat nie było sytuacji, w której Camp Nou stałoby się areną tak arcyważnego meczu jak w zeszły weekend.

Stawką było mistrzostwo, a remis 1:1 dał trofeum podopiecznym Diego Simeone. To dziesiąty taki tytuł w historii Atletico.


atletico.jpg

 

Od pierwszego gwizdka pod nogi Simeone padały same kłody, dwie wymuszone zmiany Diego Costy oraz Ardy Turana mocno namieszały w planach argentyńskiemu menedżerowi. W ich miejsce na placu gry zameldowali się Raul Garcia i Adrian. Wynik spotkania w 33 minucie otworzył Alexis Sanchez. Chilijczyk fantastycznym strzałem z ostrego kąta pokonał belgijskiego golkipera gości i dzięki temu trafieniu Barcelona schodziła do szatni jak lider La Liga.

Końcówka pierwszej połowy zdecydowanie należała do graczy Atletico, którzy za wszelką cenę chcieli wyrównać jeszcze przed przerwą. Sztuka ta udała się jednak dopiero po zmianie stron kiedy to po dośrodkowaniu Koke mocnym strzałem głową popisał się Godin. Bramka ta od dłuższego czasu wisiała w powietrzu, bowiem zawodnicy Gerardo Martino zbyt głęboko dali zepchnąć się do obrony. Wyrównująca bramka sprawiła, że to Los Colchoneros ponownie wrócili na pozycję lidera i od tej pory inicjatywę znowu przejęła Barcelona, która musiała szukać drugiego trafienia w tym meczu.

Takowe nastąpiło w 63 minucie po strzale Messiego. Bramka jednak nie została uznana, gdyż główny arbiter spotkania Matheu Lahoz dopatrzył się w tej sytuacji spalonego. Powtórki wykazały jednak, że była to błędna decyzja, bowiem piłkę do Argentyńczyka zagrywał defensor Atletico. Jak się później okazało miało to decydujący wpływ na losy mistrzostwa. Ostatecznie to maszynka do wygrywania stworzona przez Diego Simeone wywalczyła ten mistrzowski tytuł.

Zespół ze stolicy Hiszpanii przez pewien czas nie będzie miał jednak okazji cieszyć się ze zwycięstwa i fetować wspólnie z kibicami, ponieważ trofeum zostanie im wręczone dopiero na początku przyszłego sezonu. Był to trzeci przypadek, gdy mistrza wyłoniono dopiero w ostatniej kolejce, ale po raz pierwszy zwycięzcy nie wręczono pucharu zaraz po meczu. Wszystko za sprawą tajemniczej podróży Angela Marii Villara, prezydenta hiszpańskiego związku.

Dla Barcelony, to przerwana seria sześciu sezonów z rzędu, w których zdobywali trofeum na wiosnę. Nic więc dziwnego, że Gerardo Martino zrezygnował z funkcji trenera Dumy Katalonii. Jego następcą ma zostać Luis Enrique, były zawodnik Blaugrany.

Decydujące starcia na dole tabeli.

Przed ostatnią kolejką był jeden pewny kandydat do spadku, a był nim Betis Sewilla. To pokazuje jaką twardą i zaciętą walkę mieliśmy do ostatnich minut sezonu o utrzymanie. Spotkanie Realu Valladolid z Granadą było o tyle ciekawsze od innych, że jeden zespół z tej pary od razu po meczu spadał do Segunda Division niezależnie od rezultatów na innych boiskach. Gospodarze przegrali 0:1 i to oni ostatecznie pożegnali się z grą w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii. Decydująca bramka padła po samobójczym trafieniu Stefana Mitrovicia po ciekawie rozegranym rzucie wolnym, który całkowicie zaskoczył defensorów gospodarzy. Taka kolej rzeczy sprawiła, że Valladolid potrzebował dwóch bramek by utrzymać się w lidze, ale to niewiele zmotywowało graczy, bowiem do końca spotkania delikatną przewagę mieli gracze Granady, którzy stworzyli sobie jeszcze kilka ciekawych sytuacji. Gospodarze jakby pogodzeni ze spadkiem po straconej bramce oddali pole rywalowi nie szukając choćby wyrównania. Zwycięstwo Granady dało jej piętnaste miejsce na koniec.

Ostatecznie też do grona spadkowiczów dołączyła Osasuna, najbardziej szkoda właśnie podopiecznych Javi Garcii, których przez pryzmat ostatnich kilku lat pamiętam jako bardzo wyrównanych rywali dla Wielkiej Trójki w Hiszpanii. Przed własną publicznością potrafiła sprawiać ogromne problemy zdecydowanie wyżej notowanym rywalom, w tym sezonie było podobnie. Być może to dzięki Osasunie końcówka sezonu przybrała taką ciekawą postać zarówno na górze jak i dole tabeli. Zawodnicy z Pampeluny godnie pożegnali się z rozgrywkami pokonując przed własną publicznością Real Betis, komplet punktów jednak nie pomógł w utrzymaniu, bowiem na innych stadionach padały niekorzystne rezultaty.

Do ciekawej sytuacji doszło zaraz po zdobytej bramce przez Rierę. Zdobywca bramki podbiegł do siatki, gdzie fetowali jego fani, a ta pod naporem ludzi zerwała się i i kilkudziesięciu kibiców wpadło na murawę taranując przy okazji strzelca gola. Nic poważnego nikomu się nie stało i po dziesięciominutowej przerwie kontynuowano zawody. Chwilę po wznowieniu Osasuna podwyższyła rezultat na 2:0 i takim wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona. W drugiej z gospodarzy nie co zeszło powietrze i do głosu zaczęli dochodzić goście, którzy w końcu dopięli swego i w 70 minucie strzelili honorowego gola autorstwa Chico. Wynik na tablicy do końca nie uległ już zmianie, a jak się później okazało zwycięstwo nic nie dało Osasunie, która żegna się z Primera Divison. 

Starcie Athleticu z Almerią należało chyba do najnudniejszych w tej kolejce. Oba zespoły grały tak, aby koniecznie nie zrobić sobie ani rywalowi krzywdy. Wskazuje na to choćby ilość celnych strzałów - łącznie dwa w całym meczu. Baskowie mieli zagwarantowane czwarte miejsce, a Almeria potrzebowała tylko punktu i gołym okiem widać było, że gospodarze nie będą im w dążeniu do tego celu przeszkadzać. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem i goście mogli świętować utrzymanie w lidze. Kursy bukmacherskie na remis wahały się w okolicach 3.30-3.40 co było świetną okazją. Spotkanie zakończyła się z opóźnieniem, bowiem z związku z wypadkiem na stadionie w Pampelunie federacja zdecydowała się opóźnić rozpoczęcie drugiej połowy w pozostałych starciach, które rozgrywały się równoległe do tego.

Viva Atletico!

Primera Division przyniosła w tym sezonie coś nowego, Atletico przerwało hegemonię dwóch hiszpańskich gigantów i być może kolejne sezony nie będą już wyglądały w stylu: 'Rzućmy monetę kto wygra mistrzostwo: Barcelona orzeł, Real reszka'.

Podziel się
  • facebook
  • twitter
  • telegram

https://spryciarz.com/pilka-nozna/hiszpania/la-liga/la-liga-czerwono-biala-zwycieski-remis-atletico-madryt-n170

Oceń ten tekst

Podobne artykuły