Utrzymanie bankrollu online to sztuka niemal tak trudna, jak powstrzymanie odruchu wymiotnego przez osobę z chorobą morską na statku podczas sztormu. Z problemem tym borykają się nie tylko początkujący, ale również cała masa zaawansowanych graczy.
Gra online dla wielu amatorów gier karcianych może okazać się istną studnią bez dna. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że rozgrywka w internecie jest szybsza, bardziej wymagająca, hipnotyzująca i tylko kliknięcie myszką dzieli nas od bankructwa. O wiele trudniej jest przegrać wszystkie pieniądze w grze na żywo, wymaga to na pewno większego zdecydowania i desperacji. Ponadto na żywo zawsze znajdzie się ktoś, kto poklepie nas po plecach i powie „stary odpuść sobie na dzisiaj, to nie twój dzień, odegrasz się innym razem”. W grze online nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wejść z całym bankrollem na stolik z najwyższym wpisowym. Nikt nie zada sobie wtedy trudu, aby nas powstrzymać.
Jest mnóstwo pokerzystów, którzy są świetnymi graczami i czerpią z gry niemałe profity. Jednak nawet takim zawodnikom, którzy są świadomi swojego poziomu przy stole, zdarzają się takie wpadki jak przerżnięcie całego portfela w jeden wieczór. Bycie zawodowcem online wymaga dużo więcej dyscypliny i samokontroli niż bycie prosem w Las Vegas.
Jeśli chcesz utrzymać się na tym rynku dłużej niż do pierwszych badbeatów zastosuj się do poniższych kilku zasad. Oczywiście, nie gwarantują one sukcesu i zysków, ale na pewno pomogą ustrzec przed spłukaniem się do cna.
Zasada numer 1: Bankroll - im większy tym lepszy
O tej zasadzie wie na pewno każdy gracz, niezależnie od tego w jaką grę gra. Z matematycznego punktu widzenia wygląda to tak, że im większy masz bankroll w stosunku do sumy z jaką wchodzisz do gry, tym mniejsze masz szanse na bankructwo. Najlepiej zobrazować to na przykładzie gry w orła i reszkę. Weźmy dwóch graczy A i B. Gracz A za każdym razem stawia 10% swojego portfela, natomiast gracz B stawia taką samą kwotę jak gracz A, z tą jednak różnicę, że posiada on nieskończona ilość gotówki. Ciężko jest sobie wyobrazić „nieskończoność”, dlatego przyjmę, że gracz B ma milion dolców. Natomiast gracz A tylko 1000$. Gracz A będzie zawsze obstawiał orła, a gracz B reszkę. Obaj mają po 50% szans za każdym razem, jednak wariancja będzie przechylać się raz na korzyść gracza A, a raz na korzyść gracza B. Niestety ze względu na mocno ograniczony portfel gracza A ma on wielką szansę na totalne bankructwo, czego nie można powiedzieć o graczu B.
W pokerze pojedynczy gracz występuje przeciwko reszcie świata. A więc jego ograniczony bankroll musi zmierzyć się z nieograniczonym portfelem reszty świata. Dlatego tak bardzo ważnym jest, aby trzymać się odpowiednich stawek. Jeśli tylko poniesie kogoś fantazja i wypowie wojnę reszcie świata, wchodząc na stoły z limitem wyższym niż pozwala na to jego portfel, to prędzej czy później boleśnie odczuje skutki odchylenia standardowego.
Zasada numer 2: Pieniądz się nie liczy, grasz na żetony
Jeśli trzymasz się zasady numer jeden, to zastosowanie się do zasady numer dwa nie powinno przysporzyć ci problemu. Hazard jest na tyle specyficzną branżą, że jedynym narzędziem w niej jest pieniądz. Jeśli ktoś jest mechanikiem samochodowym i zacznie rozdawać wszystkim naokoło swoje narzędzia, to wkrótce nie będzie miał czym pracować i przestanie zarabiać. Jeśli gracz będzie traktować pieniądz w ujęciu konsumpcyjnym, to nie będzie w stanie podjąć żadnego ryzyka związanego z finansami, gdyż pieniądz równoważny jest z dobrem materialnym lub innymi przyjemnościami. Jeśli podczas gry będzie myśleć o pieniądzach, a nie o grze, czeka go paraliż. Każda decyzja będzie podejmowana przez pryzmat tego, co może kupić za te pieniądze, a tak podejmowane decyzje szybko go uziemią.
Naturalnym następstwem zastosowania tej zasady jest również odejście od schematu stałego kontrolowania swojego stanu portfela. Stan portfela powinien być kontrolowany jedynie od czas do czasu i jedynie w celu podjęcia decyzji o przejściu na wyższy lub niższy limit, lub wypłaty zarobionej gotówki. W innych celach powinno być to zabronione.
Gdy karta sprzyja, a kwota bankrollu pnie się w górę niczym yuppies po szczeblach kariery, każdy zaczyna czuć się niewiarygodnie dobrze. Nabierasz wiary w siebie i swoje umiejętności, chwilami czując się wręcz jak młody pokerowy bóg. Jednak wystarczy małe załamanie, zastój, bądź niewielka strata i zapala się czerwona lampka. Na ogół jest tak, że wraz ze spadkiem wartości w banku, spadają również morale. Zaczynasz odczuwać frustrację, co z kolei powoduje, że zaczynasz gorzej grać. Chcesz odbić się i wyrównać kwotę w portfelu do tej sprzed chwili, kiedy było dobrze. Ale im bardziej chcesz, tym więcej błędów będziesz popełniać, bo zamiast myśleć o grze, myślisz o kwocie, którą chcesz odkuć. Jeśli się to nie udaje, to najprostszym sposobem jest wskoczenie na wyższe limity i liczenie na złoty strzał. Jest to oczywiście pogwałcenie zasady numer jeden i pierwszy krok do stoczenia się w dół z bankrollem. Bo najczęściej ten złoty strzał okazuje się badbeatem i mocnym kopniakiem w dół.
Zasada numer 3: Podchodź do gry poważnie
Jak już wspomniałem w punkcie drugim, nie powinno się przywiązywać uwagi do pieniędzy, jednak niektórzy mogą to opatrznie zrozumieć. Grasz w pokera właśnie po to, żeby zarabiać. Lecz, żeby zarabiać nie możesz skupiać się na stanie portfela, lecz na grze. Poker to gra, która wymusza na nas podejmowanie wielu decyzji, a one z kolei przekładają się na profity. Dlatego zasiadając do niej powinno się być w stanie gotowości do podejmowania najtrudniejszych decyzji przy pokerowym stole. Każdy z nas jest inny, dlatego indywidualnie należy rozpatrywać to jak powinien wyglądać nasz stan ducha. Jedni potrafią dobrze się skupić w zupełnej ciszy, inni nastawiają relaksującą muzyką, a niektórzy grają jednocześnie oglądając film w TV.
Zapamiętać wypada jedno- zawsze traktujesz grę poważnie. Złe decyzje odbiją się na portfelu, a im więcej będziesz ich robić, tym bardziej odczujesz to na portfelu, a to z kolei sprawi, że będziesz bliski złamania reguły numer 2, a następnie reguły numer 1.
Nigdy nie powinno się zasiadać do gry z nudów. Gra z nudów prędzej, czy później okaże się gwoździem do trumny. W takim wypadku nie skupiasz się na prawidłowych decyzjach, tylko na akcji. Jesteś znudzony, dlatego chcesz żeby się coś działo. Jeśli czujesz się znudzonym, po prostu znajdź sobie inne zajęcie. Idź na spacer, poczytaj książkę, może trochę ruchu dobrze ci zrobi. W każdym bądź razie trzymaj się z dala od gry w takiej sytuacji.
Zasada numer 4: Zwracaj uwagę na swoje ludzkie potrzeby
Potrzeby ludzkiego organizmu to jest coś co zwykle ignorujemy choć jesteśmy świadomi tego, że nasze ciało ma już dość. I wcale nie mam tu na myśli maratonów. Bo nawet zasiadając do gry, możesz już odczuwać pierwsze symptomy jakiegoś braku.
Granie na głodnego to nie jest dobry pomysł. Burczy w brzuchu, organizm domaga się pożywienia, mózg również jest częścią naszego ciała, choć niektórym się wydaje, że działa jak coś całkiem odrębnego. Dostarczanie odpowiednich minerałów i witamin jest niezbędnym czynnikiem dla prawidłowego funkcjonowania wszystkich organów. Dlatego nie lekceważ uczucia głodu i nie bądź dla siebie masochistą. Dużo lepiej się gra, kiedy można się skupić na tym co się robi, zamiast myśleć o jedzeniu.
Wyczerpanie jest równie niszczycielskie dla portfela niczym najgorsze badbeaty. Jeśli czujesz się zmęczony, opadają ci powieki i grając kątem oka spoglądasz na ciepły wyro, to lepiej zrób to co podpowiada intuicja - czyli po prostu wypocznij. Niemożliwym jest, aby będąc wyczerpanym po prostu dobrze grać. Taki styl niemal zawsze ocierać będzie się o zwyczajny hazard, bo będąc w takim stanie trudnym zadaniem jest trafne analizowanie rąk przeciwników. Dlatego zaczynasz uciekać wtedy albo do nieograniczonej i bezpodstawnej agresji lub w drugą stronę- do gry zbyt zachowawczej i strachliwej. Ani jedno, ani drugi na dłuższą metę nie przyniesie oczekiwanych przez nas rezultatów.
Psychiczne rozdrażnienie to stan, którego przyczynę czasem trudno zidentyfikować, natomiast jego skutki są powszechnie znane. Czasem przyczyna tkwi w nas samych, czasem jest ona zupełnie na zewnątrz. Niezależnie od tego czujemy się po prostu „wkurwieni”. A kiedy tak się właśnie czujemy to najlepszym rozwiązaniem jest przeczekanie i uspokojenie umysłu. W żadnym razie nie wolno zasiadać do gry. Gra w pokera w takim stanie, przypominać będzie jazdę na motorze ze stalową linką owiniętą wokół szyi. Może to porównanie jest trochę drastyczne, ale w praktyce wygląda to podobnie. Jeśli popełnisz błąd, będzie po tobie. Gdy zasiadasz do gry w stanie totalnego rozdrażnienia, jeden błąd, zwykły badbeat, czy kosztowny missread może wprawić cie w stan jeszcze większej furii, a to już pociągnie za sobą całą lawinę przykrych zdarzeń niemożliwych do odkręcenia.
Zasada numer 5: TILT
O tilcie napisano już tyle artykułów, poświecono mu nie jeden rozdział w książkach, że chyba nikomu tłumaczyć nie trzeba czym on jest. Najważniejsze to umieć rozpoznawać u siebie pierwsze jego symptomy. Nie będę podawał jakie to symptomy, bo początek titlu u każdego gracza wygląda inaczej. Jeśli nie masz w sobie samokontroli i nie potrafisz odejść od gry, gdy tylko zauważysz nadchodzącą katastrofę, to pora aby nad tym popracować. Tilt to zabójca bankrollów numer jeden na świecie. Opanowanie go to sztuka niemal tak trudna jak sztuka chodzenia po ścianie, którą biegle władają mnisi z klasztoru shaolin. Jeśli uda nam się opuszczać grę już przy pierwszych oznakach, to już możemy czuć się dumni z siebie. Wielu chciało by posiadać tą umiejętność. Z czasem możesz próbować zrobić krok dalej i nauczyć się neutralizować objawy tiltu, ale to już jest temat na odrębny artykuł, lub nawet całą książkę.
Podsumowując powyższe zasady mogę śmiało stwierdzić, że trzymanie się ich z pewnością uchroni nasze bankrolle przed gwałtowną śmiercią. Nie jest to recepta na sukces i złote góry, ale na pewno ochroni to, czym na ten sukces możemy zapracować. Bankroll to narzędzie pracy każdego gracza, a jego utrzymanie w ryzach stanowi nie lada wyzwanie. Dlatego zastosowanie powyższych reguł powinno pomóc, tym którzy kiedyś chcieli by zając się pokerem bardziej zawodowo, ale również tym zwyczajnym pokerzystom, którzy grają dorywczo dorabiając na inne przyjemności.