Wydaje ci się, że tenisiści na korcie zarabiają tylko poprzez swoje zwycięstwa i osiągane triumfy? W takim razie poznaj historię o dwóch włoskich graczach, którzy już przed startem meczu znali jego wynik i liczyli na koncie zarobione pieniądze.
„Czysta rywalizacja zgodna z duchem fair play” – wielu z nas właśnie tak wyobraża sobie zmagania sportowców na światowych arenach. W rzeczywistości ze zdrową rywalizacją sport ma coraz mniej wspólnego. Rządzą w nim pieniądze i mimo iż mówi się, że szczęścia one nie dają, to na pewno w dobie ekspansji technologicznej i wszechobecnego PR-u nic się w tym zakresie nie zmieni. Nic dziwnego, że wielu sportowców, zaślepionych szybkim i łatwym zarobkiem, decyduje się na ustawianie spotkań.
Obecnie ustawić można wszystko – od spotkań piłkarskich w Lidze Mistrzów po wyścigi psów w Singapurze. Więcej o ustawianiu meczów przeczytać możecie w naszym artykule Ustawione mecze, w którym obszernie przedstawiliśmy skalę zjawiska i jego mechanizmy. Niepokojące mogą być związane z tym problemem wnioski tzw. ludzi sportu, którzy uważają, że korupcja w sporcie jest nagminna, a perspektywy zmiany na lepsze nie widać.
Olbrzymi pieniądz rodzi dużą pokusę, której sportowcy coraz rzadziej się opierają.
Od wielu lat o ustawianie spotkań podejrzewani są także tenisiści i tenisistki, którzy z niewiadomych przyczyn i mimo słabej gry pławią się w luksusie. W listopadzie 2018 roku świat obiegła wiadomość o zdyskwalifikowaniu dwóch włoskich tenisistów. Za winnych ustawiania spotkań uznani zostali Daniele Bracciali i Potito Starace.
Przegrywanie na własne życzenie
Cała sprawa ujrzała światło dzienne w październiku 2018 roku, kiedy to z informacji zgromadzonych przez prokuraturę w Cremonie wyniknęło, że wspomniani zawodnicy zamieszani są w proceder manipulowania wynikami meczów. Początkowo mogli uczestniczyć w zawodach, ale w lutym Włoska Federacja Tenisa (FIT) dla dobra śledztwa postanowiła zawiesić ich na 40 dni. Po trwającym pięć miesięcy śledztwie ostatecznie postanowiono ich dożywotnio zdyskwalifikować.
Starace i Bracciali mają stanąć przed sądem za kilka tygodni i jeśli zostaną uznani za winnych, prezes FIT Angelo Binaghi zamierza złożyć pozew o odszkodowanie z ich strony. Poza tym, jako że ci sami zawodnicy podobne zarzuty usłyszeli w 2008 roku i nawet na krótko zostali przez rodzimą federację wówczas zawieszeni, nałożono na nich karę finansową. Bracciali ma zapłacić 40 tysięcy euro, a Starace o połowę mniej.
Dowody ich winy wydają się bardzo mocne, gdyż prokuratura zabezpieczyła ich rozmowy poprzez Skype’a z Manilo Brunim, z zawodu księgowym, z którym wspólnie ustawiali spotkania. Bracciali przyznał się nawet częściowo do winy. Drugi zawodnik zarzutom zaprzecza i stanowczo obstaje przy swoim, twierdząc, że jest niewinny.
Jedna z rozmów Daniela Braccialiego przez Skype’a z Manilo Brunim:
Bruni: Opowiedz mi o liczbach. Jeśli w ogóle możesz.
Bracciali: Zazwyczaj oferują nam 50, to zależy. W każdym razie jutro wolę grać. Może następnym razem będziemy mogli o tym pomówić.
Bruni: Słuchaj! Na próbę mogę jutro dać 50, ale ważne jest, żebyś wygrał pierwszego seta. Jeśli nie, to innym razem. Mogę dać więcej, jeśli będę wiedział z góry, że to pewne.
Bracciali: Muszę porozmawiać z przeciwnikiem przed meczem. Nawet to, że wygram pierwszego seta, nie jest pewne, ponieważ mogę go przegrać.
Powyższa rozmowa dotyczyła jednego ze spotkań turnieju ATP w Newport, który rozgrywany był w 2007 roku. Starace natomiast jest oskarżony o ustawienie meczu w finale turnieju w Casablance w 2011 roku, kiedy to jego przeciwnikiem był Pablo Andújar. Przegrał on tamten mecz 1–6, 2–6 i to Hiszpan cieszył się z triumfu w całym turnieju. Skrót z tego spotkania możecie zobaczyć na filmiku poniżej.
https://www.youtube.com/watch?v=xxflno4ZBPY
Jeśli spojrzymy na poziom sportowy zawodników, to na pewno nie był on wyjątkowo wysoki, aczkolwiek u szczytu swojej kariery nie mogli oni narzekać na zarabiane na kortach tenisowych pieniądze. 34-letni dziś Starace zajmuje dopiero 150. miejsce w rankingu ATP w singlu, ale w 2007 roku był nawet numerem 27 na światowych listach. Na swoim koncie ma między innymi cztery finały zawodów rangi World Tour i sześć zwycięstw w finałach tej rangi w grze deblowej. Poza tym wygrał 11 turniejów na poziomie Challenger.
O trzy lata starszy od Staracego Bracciali ostatnio skupił się głównie na grze deblowej, choć w przeszłości także w singlu odnosił sukcesy. Największym było wygranie turnieju ATP World Tour w Casablance w 2006 roku. Wtedy też mógł poszczycić się najlepszym rankingiem w karierze, gdyż zajmował 49. miejsce. W deblu na swoim koncie ma pięć triumfów, a najlepsza pozycja deblisty, jaką w karierze osiągnął, to 24. miejsce. To, że miał dryg do debla, potwierdził już jako junior, gdyż w 1996 roku w parze z Kanadyjczykiem Jocelynem Robichaudem wygrali juniorski Australian Open i Wimbledon.
„Fixy”, czyli „ustawki”, są faktem, czego dowodem kolejne ujawniane przekręty. Pytanie tylko, jak często byliśmy świadkami widowiska, które już przed rozpoczęciem zostało rozstrzygnięte…