Psychologiczna koncepcja efektu „gorącej ręki” wywodzi się z meczów koszykówki. Komentatorzy sportowi widząc okazjonalną ponadprzeciętną skuteczność niektórych graczy zaczęli racjonalizować ją posiadaniem przez nich tzw. „gorącej ręki”.
Tak jak w przypadku Michaela Jordana i jego fenomenalnej skuteczności w NBA, tak i w przypadku zakładów bukmacherskich, ludzie zastanawiają się czy dobra passa rzeczywiście istnieje.
Czy seria wygranych zakładów zwiększa czy zmniejsza naszą skuteczność w typowaniu? A może sukcesy w obstawianiu mają tylko i wyłącznie ci, którzy potrafią stosować skuteczną strategię i umiejętnie analizować dane?
O efekcie gorącej ręki wspominaliśmy już na naszym portalu w artykule o paradoksie dobrej passy. W tym artykule przyjrzymy się bliżej temu zagadnieniu w kontekście dobrej lub złej serii w obstawianiu zakładów bukmacherskich.
- Czym jest efekt gorącej ręki?
- O przerwaniu serii decyduje umysł
- Eksperyment – badanie
- Etap I – seria wygranych
- Etap II – seria porażek
- Eksperyment – wnioski
- Kiedy typujemy ostrożnie a kiedy sięgamy po wysokie kursy?
- Lepsza jest seria porażek czy zwycięstw?
- Seria wygranych zakładów potrafi uśpić czujność
- Seria porażek zwiększa tolerancję na ryzyko
- Podsumowanie
Czym jest efekt gorącej ręki?
Efekt gorącej ręki to przekonanie, że istnieją większe szanse na kontynuowanie serii danego zdarzenia niż na jej przełamanie. Stwierdzenia „gorącej ręki” używa się zwykle w kontekście dyspozycji sportowca i tego, że jego aktualne umiejętności istotnie wpływają na wyniki generowania danej losowej seri zdarzeń.
Przez wiele lat efekt „gorącej ręki” jednoznacznie zaliczany był do błędów poznawczych czyli nieracjonalnego sposobu postrzegania przez człowieka rzeczywistości.
Niedawne badania bazujące na statystycznej analizie wielu próbek rzucają jednak na efekt gorącej ręki trochę inne światło. Badania wykazały, że dla niektórych dyscyplin sportowych efekt „gorącej ręki” jest potwierdzony danymi o lepszej skuteczności „gorącego zawodnika”.
O przerwaniu serii decyduje umysł
Choć malkontenci byli przeciwni jakoby istniało coś takiego jak dobra passa w sporcie, to jednak liczby świadczyły wyraźnie na korzyść sportowców, u których wraz ze wzrostem skuteczności rzutów do kosza zwiększał się procent trafień. Nikt oczywiście nie był i nie jest w stanie oszacować kiedy u danego sportowca lub drużyny osiągnięty zostanie szczyt możliwości oraz kiedy ta tendencja zacznie zmierzać w stronę regresu do średniej.
W zakładach bukmacherskich dzieje się podobnie, a o tym kiedy nasza seria zwycięstw zostanie przerwana decyduje w dużej mierze nasz mózg. Reakcje jakie zachodzą w nim na skutek doświadczanych przez nas sukcesów lub porażek znacząco wpływają na podejmowanie kolejnych decyzji.
Eksperyment – badanie
Na University College London dwaj badacze, Juemin Xu oraz Nigel Harvey, przeanalizowali historię blisko 566 tysięcy zakładów bukmacherskich zawartych przez 700 graczy w 2010 roku.
Zbadane zostało prawdopodobieństwo wystąpienia kolejnych zwycięstw po danej serii trafnie wytypowanych zakładów.
Przy analizie każdy kolejny zakład (pojedynczy lub akumulowany) traktowany był jako takie samo zdarzenie (próba statystyczna) „zawarcia zakładu bukmacherskiego”, wysokość stawki oraz kurs zakładu nie był brany pod uwagę.
Etap I – seria wygranych
Podczas pierwszej próby prawdopodobieństwo wygranej wynosiło 48%. Wśród osób, które wygrały zakład prawdopodobieństwo wygrania kolejnego wyniosło 49%, a dla tych, którzy mieli mniej szczęścia – 47%. Dopiero po dwóch wygranych lub dwóch przegranych zakładach z rzędu zaczęto tworzyć pewien wzorzec. Zaobserwowano, że u graczy z dwoma wygranymi z rzędu szansa na wygranie kolejnego zakładu wzrosła do 57%, a u pechowców spadła do 45%.
Seria trzech wygranych zwiększyła prawdopodobieństwo do 67%, dla serii porażek pozostając na poziomie 45%. Kolejne zwycięstwa zwiększały prawdopodobieństwo kolejnego sukcesu odpowiednio do 72% (po czterech wygranych z rzędu), do 75% (po pięciu wygranych) i do 76% (po sześciu), pozostawiając prawdopodobieństwo porażki w granicach 45-47% bez większych odchyleń.
Analiza danych jednoznacznie wykazała, że wraz z wygrywaniem zakładów w serii rośnie prawdopodobieństwo wygrania kolejnego zakładu.
Etap II – seria porażek
W drugim etapie badań naukowcy skoncentrowali się na serii przegranych. Zaobserwowano podobną tendencję jednak w przeciwną stronę. Po przegranym zakładzie szansa na wygraną kolejnego spadła nieznacznie do 47%, po dwóch przegranych do 40%, po trzech do 32%, po czterech do 27%, po pięciu do 25% i po sześciu do 23%.
Widać zatem, że statystycznie rzecz biorąc seria przegranych zakładów wpływa negatywnie na kolejne zakłady.
Eksperyment – wnioski
Jak widać, mimo iż statystycznie regularnie powtarzające się wyniki pozostają niezależne od siebie, to jednak powyższy eksperyment pokazał, że efekt gorącej ręki istnieje także w zakładach bukmacherskich. Xu i Harvey poszli jednak o krok dalej, by bardziej wnikliwie zbadać ten fenomen.
Na potrzeby eksperymentu każdy zakład został „spłaszczony” tak aby badane dane były jednakowe. Wysokość stawki oraz kurs nie były brane pod uwagę. Tak analizowane dane były adekwatne do badań laboratoryjnych jednak wnioski nijak miały się do rzeczywistości zakładów bukmacherskich.
Naukowcy sprawdzili więc jak wynik kolejnego zakładu wpływał na wysokość kursów bukmacherskich i stawek w kolejnych zakładach.
Kiedy typujemy ostrożnie a kiedy sięgamy po wysokie kursy?
Okazało się, że gracze notujący kolejne zwycięstwa z rzędu zaczynali typować dużo bardziej ostrożnie, wybierali niższe kursy i rozsądniej dobierali stawki. Z kolei, ci którzy w kolejnych zakładach nie mieli szczęścia dużo chętniej sięgali po bardzo wysokie kursy, zarządzając kapitałem w nieprzemyślany i nieracjonalny sposób.
Jak widać, także tutaj dał znać o sobie paradoks hazardzisty, polegający na traktowaniu niezależnych od siebie zdarzeń jako zdarzeń zależnych. Wygrywający gracze zaczynali się z czasem obawiać o utratę szczęścia, więc próbowali dzięki swoim działaniom objąć nad nim kontrolę, czego przejawem było typowanie zakładów o niższych kursach, a zatem o teoretycznie większej szansie trafienia.
Gracze z serią porażek prezentowali mniej rozsądne podejście, ale również próbowali „odbić się” po serii porażek wierząc, że przerwanie negatywnej serii jest tuż tuż. Chętniej sięgali po bardzo wysokie kursy obarczone dużym stopniem ryzyka, co miało z jednej strony przełamać złą passę, a z drugiej zapewnić natychmiastowe „odegranie się” i odzyskanie utraconych wcześniej pieniędzy. W konsekwencji takiego podejścia o wiele łatwiej częściej podejmowali złe decyzji w wyborze typów, zmniejszając tym samym szansę na wygraną kolejnych zakładów.
Lepsza jest seria porażek czy zwycięstw?
Najciekawsze wyniki badań zostawiono na koniec. Kto wychodzi na tym lepiej? Niektórym może się wydawać, że gracze z serią wygranych w ostatecznym rozliczeniu wyszli na swojej strategii lepiej, z kolei pechowcy z pewnością zanotowali olbrzymie straty. Nic bardziej mylnego. Pamiętajmy, że tak jak w sporcie, tak i w zakładach bukmacherskich, wcześniej czy później wszystko zmierza w stronę średniej. Dobrzy typerzy, mający dobrą passę również zaczęli po jakimś czasie przegrywać, a do pechowców w końcu los się uśmiechnął.
Wyniki badań jednoznacznie wskazały, że gracze z obu grup po roku typowania uzyskali ujemny yield. Okazało się jednak, że minimalnie mniejszą stratę zanotowali ci z przewagą serii porażek.
W badaniach niestety nie został wyłuskany powód lepszej postawy graczy z serią porażek. Znając bukmacherskie realia możemy przypuszczać, że gracze ci (z racji większej liczby porażek) obstawiali zakłady na niespodzianki (tzw. „underdogi”), które statystycznie mają większą wartość niż zakłady na faworytów.
Seria wygranych zakładów potrafi uśpić czujność
Czy seria wygranych zakładów ułatwia podejmowanie dobrych decyzji? Analizy badaczy z University College London pokazały, że bez względu na dobrą czy złą passę w typowaniu kolejnych zakładów wcześniej czy później grozi nam regres, ale wygląda na to, że wygrywając zaczynamy typować rozsądniej. W obawie przed przerwaniem serii wygranych i utraty wypracowanego zysku obstawiamy ostrożniej, wybieramy bezpieczniejsze zakłady poprzedzone dużo dokładniejszą analizą.
Bardziej zależy nam na dalszym wygrywaniu, nawet mniejszych kwot niż na szybkim wzbogaceniu się. Jednak z czasem możemy zacząć sobie zbyt mocno ufać i zamiast analizować zdarzenia, chętniej skłaniać się ku intuicji. Intuicja w zakładach bukmacherskich bywa przydatna, ale nie wtedy gdy zaczynamy traktować ją jak strategię obstawiania.
Seria porażek zwiększa tolerancję na ryzyko
Jak zachowujemy się przy serii porażek? Przy serii porażek okazało się, że zachowanie gracza różni się od tego, które moglibyśmy zaobserwować w codziennym życiu. Niepowodzenia w pracy lub w życiu prywatnym są w stanie z czasem podważyć wiarę w nasze możliwości i zniechęcić do jakichkolwiek działań. Trudno nam uwierzyć w zmianę losu.
Tymczasem seria porażek w zakładach bukmacherskich sprawia, że z większym optymizmem patrzymy na kolejne typy, wierząc w ich powodzenie. Towarzyszy temu znacznie większa skłonność do ryzyka, niestety często niepopartego żadną analizą. Łatwiej nam skusić się na obstawienie wysokiego kursu tylko dlatego, że dzięki temu szybciej się odegramy. To bardzo niebezpieczne podejście, mogące szybko doprowadzić do wielkich strat.
Podsumowanie
Niewątpliwie każdy lubi wygrywać, a w serii porażek trudno dopatrywać się czegoś pozytywnego. Wygląda na to, że seria wygranych może ułatwić nam podejmowanie dobrych decyzji w przyszłości, ale podobnie jak z serii porażek, powinniśmy zawsze wyciągać z niej wnioski.
Najważniejsze to nie ufać sobie za bardzo, bo po kilku wygranych z rzędu łatwo stracić czujność i przegapić wartościowe zakłady o wysokich kursach. Pamiętajmy, że granie ostrożne nie musi oznaczać typowania tylko pewniaków. Bez względu na to czy wygrywamy czy przegrywamy kolejne zakłady, do każdej analizy powinniśmy podchodzić indywidualnie, mając świadomość, że nie mamy wpływu na zdarzenia losowe, ale na podejmowanie dobrych decyzji już tak.
Wnikliwych czytelników, chcących zgłębić metodologię i szczegóły badania na które się powołujemy, zachęcamy do zapoznania się z oryginalnym artykułem naukowym Juemin Xu Nigel Harvey The gamblers’ fallacy creates hot hand effects in online gambling.