Z początkiem października 2018 roku ruszyła ogólnopolska kampania Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) pod nazwą „HAZARD? Nie, dziękuję!”.
W oficjalnym komunikacie państwowi urzędnicy przedstawiają, że celem akcji jest zmniejszenie liczby osób uczestniczących w nielegalnym procederze urządzania i prowadzenia gier hazardowych, w tym w sieci Internet, a także podniesienie świadomości młodych osób na temat zagrożeń, jakie niesie hazard, a w konsekwencji uzależnienie od niego.
W zakresie akcji izby administracji skarbowej organizowane będą edukacyjne lekcje w szkołach na terenie wszystkich województw. Ogłoszenie akcji okraszone jest apelem:
Nie bądź naiwny, nie daj się oszukać, nie daj się wciągnąć w hazard! To nasz apel do osób uczestniczących w nielegalnych grach hazardowych, w tym przez sieć Internet.
Lotto w internecie i Total Casino
Miesiąc po rozpoczęciu akcji KAS startują rządowe internetowe projekty hazardowe Total Casino i Lotto w internecie, dzięki którym miliony osób z Polski będą miały ułatwiony dostęp do uczestnictwa w losowych grach hazardowych. Gdzie tu spójność działania, gdzie tu logika?
Na konferencji prasowej zorganizowanej przez Totalizator Sportowy prezes spółki Olgierd Cieślik chwalił wejście państwowego monopolisty w internetowy hazard słowami:
Ten wielki krok w kierunku spełniania potrzeb klientów oznacza digitalizację oraz wdrożenie innowacyjnych i nowoczesnych narzędzi sprzedaży produktów online, a także zwiększenie przychodów Totalizatora Sportowego…
Prezes wspomniał też, że Totalizator przekazuje rocznie ponad miliard złotych na polski sport i kulturę. Oznacza to, że Polacy w ciągu roku przegrywają w gry Totalizatora wiele miliardów złotych, a Totalizatorowi jeszcze mało! Ten fakt jakoś w ogóle nie absorbuje uwagi urzędników Krajowej Administracji Skarbowej ani organizacji wspierających hazardzistów. Może dlatego, że w całej akcji nie chodzi o dobro ludzi, o to, aby nie przegrywali pieniędzy w grach hazardowych, tylko o to, aby nabić jak najwięcej pieniędzy do rządowej kasy.
Skoro według przywoływanych w akcji badań CBOS rośnie liczba dzieci i młodzieży uprawiających hazard w internecie, to po kiego diabła otwierać hazardowe serwisy internetowe? Przecież wiadomo, że to domeną właśnie młodych ludzi jest „siedzenie w necie”. W 2017 roku po nowelizacji ustawy hazardowej i wprowadzeniu blokady domen niezgodnych z ustawą hazard w internecie został bardzo mocno ograniczony.
W jakim zatem celu tworzyć ludziom z Polski nowe możliwości uprawiania hazardu w internecie? Stare powiedzenie brzmi: „Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze”.
Patrząc z perspektywy osoby mającej predyspozycje do uzależnienia się od hazardu, dużo prościej wpaść w zgubny nałóg, grając na pieniądze w internecie. Trzeba być silnie zmotywowanym, aby zmusić się do ubrania i wycieczki do kolektury Lotto, a tym bardziej do „jaskini hazardu”, jaką jest stacjonarne kasyno. Od grudnia 2018 roku nie ma już tej bariery. Siedzisz w kapciach w domu lub nudzisz się w pracy? Możesz skreślać numerki w Lotto (w którym prawdopodobieństwo trafienia w Eurojackpot jest kilkadziesiąt razy mniejsze niż trafienie człowieka przez meteoryt). Możesz bawić się spinami na automatach hazardowych, w których algorytmie zawarta jest logika „wypłacaj co najwyżej 90% wpłaconych pieniędzy”. Żaden problem!
Osoby zarządzające Totalizatorem Sportowym zasłaniają hazardowy charakter swojej działalności poprzez ekspozycję swojego zaangażowania w sponsoring polskiego sportu i kultury. Po pierwsze, na wsparcie polskiego sportu i kultury przeznaczana jest tylko część zysku osiągniętego przez TS, a po drugie, skoro Polacy chcą pomagać rządowi we wspieraniu kultury i sportu w swoim kraju, to można na ten cel zorganizować dobrowolną zbiórkę funduszy, zamiast robić to pod pretekstem haseł „Miliony już zawsze w Twoim zasięgu”, nakłaniających do udziału w grach pieniężnych. Tak czy inaczej zarobkiem Totalizatora Sportowego są przegrane pieniądze Polaków, ale o tym nikt nie mówi.
Hazard jest zły… ale tylko ten nielegalny
Akcja KAS dobrze wpisuje się w działania marketingowe Totalizatora Sportowego. Urzędnicy nie ostrzegają przed hazardem, ostrzegają przed nielegalnym hazardem. To logiczne, bo gdyby ostrzegali przed hazardem, w przekazie musiałaby się znaleźć nazwa Totalizatora Sportowego.
Badania przeprowadzone przez CBOS potwierdzają, że wśród grających w nielegalnie urządzanych grach hazardowych wzrasta liczba dzieci i młodzieży.
Znaleźliśmy wspomniane badanie CBOS z 2015 roku. W raporcie możemy przeczytać, że badanie miało na celu:
- oszacowanie rozpowszechnienia oraz identyfikację czynników ryzyka i czynników chroniących w odniesieniu do:
- hazardu, w tym hazardu problemowego (patologicznego),
- innych uzależnień behawioralnych – siecioholizmu, zakupoholizmu i pracoholizmu;
- analizę korelacji pomiędzy używaniem substancji psychoaktywnych a występowaniem uzależnień behawioralnych (przede wszystkim problemowego hazardu).
Badanie kompletnie nie dotyczyło nielegalnego hazardu. W raporcie słowo „nielegalny” pada tylko i wyłącznie w kontekście środków psychoaktywnych, ani razu w kontekście hazardu. Można oczywiście oszacować liczbę graczy uczestniczących w nielegalnych grach. Aby to zrobić, należy wziąć ogólną liczbę uczestników gier (legalnych i nielegalnych) z raportu i skonfrontować ją z wynikami dotyczącymi podziału graczy na gry legalne i nielegalne. Problem w tym, że badanie CBOS nie zawiera tych drugich danych.
Następnie urzędnicy KAS w swoim komunikacie piszą:
Wyniki badań przeprowadzonych na zlecenie Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych przez Fundację CBOS wskazują, że ponad 50 tys. Polaków jest silnie uzależnionych od gier hazardowych, a blisko 200 tys. narażonych na ryzyko uzależnienia.
Popatrzmy zatem na badanie CBOS, zobaczmy raport o grach hazardowych. „Według danych z 2014 roku, w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie, co trzeci Polak w wieku 15+ grał w jakieś gry na pieniądze (34,2%)”. Zobaczmy więc, w jakie gry hazardowe grał co trzeci Polak. Gry liczbowe Totalizatora Sportowego: 26,8%, zdrapki: 13,3%, loterie i konkursy SMS-owe: 7,4%.
Gdzie chowa się ten straszny internetowy hazard? Otóż udział pozycji „Gry i zakłady (bez względu na rodzaj) w internecie” w raporcie wynosi jedynie 1,1%. Trochę więcej niż 1 procent! Dane te przedstawia tabela ze strony 40 raportu:
Znamy procent osób w Polsce uczestniczących w danym rodzaju gry hazardowej. Same procenty graczy niewiele mówią o liczbie osób uzależnionych. Popatrzmy zatem, jaki procent osób grających na pieniądze ma (mniejsze lub większe) symptomy problemu z hazardem. Tabela ze strony 64 raportu:
Procentowo najbardziej zagrożoną grupą są miłośnicy kasyn stacjonarnych – aż u 60,7% uczestników badanie wykazało symptomy problemów. Kolejne pozycje zajmują wyścigi konne: 47,1%, zakłady bukmacherskie poza internetem: 40,3%. Gry i zakłady bez względu na rodzaj w internecie znajdują się na 4. pozycji z udziałem osób zagrożonych wynoszącym 33,3%. Na przeciwległym biegunie są bezpieczne gry Totalizatora. Uszeregujmy dane:
- Gry w kasynie (poza internetem) – ruletka, karty i inne – 60,7%
- Wyścigi konne lub innych zwierząt – na torze – 47,1%
- Zakłady bukmacherskie poza internetem – 40,3%
- Gry i zakłady bez względu na rodzaj w internecie – 33,3%
- Automaty do gier z tzw. niskimi wygranymi – 31,5%
- Karty prywatnie (poza kasynem i poza internetem) – 31,0%
- Loterie/konkursy SMS-owe – 15,5%
- Zdrapki – 14,7%
- Gry liczbowe Totalizatora Sportowego (Lotto, Multi Multi itp.) – 13,9%
Czy hazard w internecie powoduje większe ryzyko problemów niż hazard w placówkach naziemnych? Według badania CBOS – nie. Gry i zakłady w internecie, jak widać, mogą sprawiać problemy u 33,3% uczestników, co jest liczbą mniejszą niż w przypadku kasyn naziemnych, torów wyścigów konnych i zakładów stacjonarnych.
Przekłamanie statystyczne
Obie tabele zawierają dane procentowe. Tabela 1.1 przedstawia procenty w skali całego społeczeństwa Polski, natomiast tabela 1.5 przedstawia procenty w już wcześniej wyodrębnionej grupie.
Liczba 60,7% zagrożonych graczy kasynowych wygląda na strasznie dużą, ale ona odnosi się jedynie do 0,8% osób, które chociaż raz w ostatnich 12 miesiącach zawitały do kasyna. Natomiast liczba zagrożonych grających w gry liczbowe Totalizatora, wynosząca 13,9%, wygląda na tym tle bardzo niewinnie, jednak ona dotyczy ogromnej liczby 26,8% z tabeli wcześniejszej.
Aby obliczyć realny odsetek osób z potencjalnymi problemami w odniesieniu do rodzaju gry, należy pomnożyć obydwie wartości procentowe. Obliczmy zatem rzeczywiste liczby mówiące, jaki procent populacji Polski uczestniczący w danej grze losowej posiada symptomy problemów:
Źródło: opracowanie własne na podstawie danych badania CBOS „Oszacowanie rozpowszechnienia wybranych uzależnień behawioralnych oraz analiza korelacji pomiędzy występowaniem uzależnień behawioralnych a używaniem substancji psychoaktywnych”, Warszawa, kwiecień 2015.
Niespodzianka? Najwięcej osób z symptomami problemów z hazardem to miłośnicy gier liczbowych, zdrapek oraz automatów hazardowych. Totalizator Sportowy posiada monopol na wszystkie te trzy produkty: Lotto, zdrapki, internetowe kasyno Total Casino oraz salony gier z automatami hazardowymi.
Po podstawieniu do procentów liczby ludności Polski, wynoszącej w zaokrągleniu 38 mln, wychodzi na to, że według badania CBOS 1,41 miliona klientów gier liczbowych Totalizatora ma lub może mieć problemy z nałogiem hazardowym. Do tego dochodzi 744 tys. osób kupujących zdrapki i 539 tys. klientów salonów automatów. Część zagrożonych osób będzie się pokrywać pomiędzy grami, więc nie można zsumować tych trzech liczb w jedną.
Zagrożonych graczy internetowych (bez względu na rodzaj gry) jest 140 tysięcy – 10 razy mniej od liczby osób zagrożonych grających w gry liczbowe Totalizatora.
Komunikat CBOS z 2017 roku
Ktoś mógłby powiedzieć, że powyższe badanie odbyło się w 2015 roku i w związku z upływem czasu straciło na aktualności. Dotarliśmy do komunikatu CBOS z 2017 roku, który przedstawia bardzo zbliżone dane. Wciąż wśród gier hazardowych króluje Lotto, w które w ciągu 12 miesięcy zagrało 40% społeczeństwa, następnie zdrapki: 23%, inne gry liczbowe Totalizatora: 8%, loterie SMS-owe: 8%.
Ochrona przed hazardem
Sam pomysł na akcję edukacyjno-informacyjną dotyczącą zagrożeń związanych z rozrywką hazardową należy pochwalić. Ludzie muszą być świadomi, że hazard prędzej będzie przyczyną problemów finansowych niż ich rozwiązaniem.
Niestety razi w oczy propaganda i przekłamania w interpretacji raportu CBOS. Hazard, zarówno ten legalny, jak i nielegalny, niesie ze sobą duże ryzyko. Zamiast promować legalny hazard urzędnicy KAS mogliby informować polskich graczy o tym jak zapobiec wpadnięciu w nałóg chociażby przez promocję aplikacji takich jak Nałogometr. Szczególna uwaga powinna zostać poświęcona kobietom, gdyż to właśnie kobiety bardziej niż mężczyźni podatne są na negatywne skutki gier hazardowych.
Internet nie ma granic i nie można go w stu procentach uregulować, usankcjonować, ograniczyć. Można natomiast edukować ludzi, aby byli świadomi zagrożeń, jakie mogą ich spotkać w internecie.